Kontekst społeczny jest aktualnie przestrzenią do dyskusji o tym, czy i jak edukować seksualnie w szkole. Donald Winnicott był wybitnym psychoanalitykiem, psychiatrą, który kilkadziesiąt lat pracował z dziećmi (i nie tylko). Jego wkład w obszar zdrowia psychicznego jest ogromny. Z dorobku jego myśli i doświadczenia, odważę się postawić tezę, korzystają wszyscy psychoterapeuci i psychologowie. Zatem i w tej kwestii można odnaleźć cenny przekaz.
Przede wszystkim na dziecko należałoby spojrzeć indywidualnie i dostrzec, że każde ma różne potrzeby w zależności od tego jakie jest, z jakiej pochodzi rodziny, jaki jest jego stan zdrowia, jakie ma doświadczenia. Zatem nie można wszystkich traktować jak monolit i niwelować różnic.
Winnicott zwraca uwagę, że w kwestii wychowania seksualnego dziecko potrzebuje jednocześnie:
1. osoby/osób, którym mogą zaufać i się zwierzyć,
2. wiadomości z zakresu biologii i innych przedmiotów nauczania
3. stałego, trwałego otoczenia emocjonalnego, w którym mogą odkrywać gwałtowny napływ przeżyć seksualnych.
Rozwiązanie, w którym przypadkowy człowiek wchodzi na pogadankę i wychodzi, na pewno nie jest odpowiedzią na potrzeby młodego człowieka, a już szczególną ostrożność należy mieć wobec osób, które jak mówi autor „czują nieprzepartą chęć do nauczania o życiu seksualnym”. Winnicott odradza takie praktyki z kilku powodów. Po pierwsze to dorosły uważa, że już pora porozmawiać; nie ma tu miejsca na rozpoznanie potrzeb dziecka. Po drugie zawsze będzie to przekaz niepełny i obarczony przekonaniami osoby mówiącej. I wreszcie po trzecie nawet najlepszy wykładowca nie jest w stanie przekazać czegoś, co jest bardzo złożone, osobiste i wymaga indywidualnego poznania. I jeszcze argument, który znamy z własnych doświadczeń – o sprawach intymnych i osobistych rozmawia się z osobami zaufanymi i przyjaznymi.
Tylko atmosfera stworzona przez ludzi dorosłych i dojrzałych jest w stanie sprawić, że młody człowiek odkryje w sobie pragnienie fizycznego i psychicznego zjednoczenia z inną osobą. Najkorzystniejszym rozwiązaniem byłoby, gdyby z dzieckiem, o wszystkim co mu przychodzi do głowy mógł rozmawiać rodzic. (Rozmowy z dziećmi i nastolatkami pokazują, że z ich perspektywy często jest to za trudne.) Czasami jednak rodzic nie potrafi i wówczas potrzeba innej osoby, która się tego podejmie. Bywa, że jest to personel szkoły, ale nie przez fakt nauczania o życiu płciowym, ale przez przykład własnej osoby, która przez bycie zaufaną i przyjazną wobec młodego człowieka, doda mu odwagi do otworzenia i wyrażenia istotnych dla siebie kwestii. Zatem jeśli wiedza specjalistyczna, to bardziej przekazywana przez osoby kompetentne pedagogom, po to, by mieli większą swobodę w kontakcie z dziećmi i młodzieżą.
I tu pojawia się istotna kwestia, bo wiedza naukowa jest potrzebna, wiedza z zakresu biologii i innych nauk. I nie tylko wiedza biologiczna, bo wówczas „czynności i narządy płciowe stają się sprawą trywialną, suchą i bezosobową”. Przybliżenie nauki sprawia, że dzięki delikatnym i subtelnym odpowiedziom młody człowiek uszczegóławia sprawy ogólne do własnych. Winnicott w bardzo wielu miejscach mówi o tym, że droga do dojrzałości prowadzi przez niedojrzałość, że wielu dorosłych chce od razu dojrzałych zachowań i rozstrzygnięć. Wspierające środowisko pozbawione lęków, moralizatorstwa i własnej niedojrzałości może dać młodym ludziom wszystko to, co niezbędne w rozwoju, również w rozwoju seksualnym. Zanim młodzi ludzie odkryją, że chcą stworzyć strukturę, w której jest miejsce na dziecko muszą mieć szansę na dojrzewanie.
Wobec tego informacje na temat seksu powinny być dostępne wszystkim dzieciom nie jako wiadomości na poziomie faktów, ale jako część więzi z osobą, którą zna i do której ma zaufanie. Może więc nie tyle istotne jest co, ale w jaki sposób i z kim rozmawia, mówimy tu o sprzyjającym środowisku.
I kwestia niby oczywista – „wychowanie nie może być środkiem zastępującym indywidualne odkrywanie i uświadamianie sobie podstawowych praw natury i życia.”
Te krótkie rozważania skłaniają ku temu, by zastanowić się na ile każdy z nas, jako dorosły, może być wparciem w rozwoju młodego człowieka. Jego złożoność sprawia, że nie jest możliwe bycie specjalistą od seksualnego wychowania dzieci i młodzieży bez uwzględnienia całego kontekstu osoby; zaś niedojrzałość jest na pewnym etapie życia elementem zdrowia.