Rodzice, nauczyciele, wychowawcy często mają problem z tzw. agresją wśród dzieci i młodzieży. Od lat obserwujemy w szkołach, że za wzór stawiane są dzieci, które posłusznie siedzą w ławkach, najlepiej, żeby były małomówne i bez szemrania wykonywały polecenia.
Co jednak, jeśli w dzieciach widoczny jest nadmiar emocji przez wielu nazywany agresją? Jak radzić sobie z wybuchami złości, nieposkromioną energią nastolatków? Czy nie jest przypadkiem tak, jak pisze ceniony pedagog i psychoterapeuta duński, Jesper Juul, że agresja stała się nowym tabu, czyli czymś, co niejako nie może być poddawane analizie, ocenie, rozmowie, czymś, co zdaje się zagrażać funkcjonowaniu społeczeństwa, zatem lepiej nie dotykać problemu. Wielu rodziców, wychowawców uspokaja się, kiedy na widoczne trudności szkolne odpowiedzią stają się opinie o dysleksji. To czasem niestety zwalnia z odpowiedzialności za pomoc dziecku, bo skoro ma zaświadczenie… Co jednak z tymi uczniami/dziećmi, które mają niekontrolowane wybuchy złości, są krnąbrne, nieposłuszne, wulgarne etc. Kiedyś określano to mianem braku kultury, złym wychowaniem, stosowano restrykcyjny system kar. Dzisiaj część wychowawców z przekąsem stwierdza, że może pora na wystawianie zaświadczeń o tzw. „dyskulturii”.
Oczywiście brak akceptacji dla agresji w domu, szkole czy w szeroko rozumianym życiu społecznym jest uzasadniony, należy jednak stwierdzić, że istnieje kreatywna agresja oraz ta destrukcyjna. W przypadku zachowań dzieci za aktami agresji kryje się przekaz, który często dorośli pomijają, skupiając się na eliminacji zachowań niepożądanych. Badania pokazują, że większość osób przejawiających agresję wobec innych sami byli ofiarami przemocy. Oczywiście dzieci potrzebują granic, adekwatnej reakcji na złe zachowanie, ale podstawą eliminacji wszelkich przejawów destrukcyjnej agresji jest autentyczny kontakt dorosłego z dzieckiem. Niestety dzieci coraz częściej żyją we własnym świecie, pozbawieni autentycznego kontaktu emocjonalnego z dorosłymi: nauczycielami, rodzicami. Świat bez znaczących dorosłych, autentycznych, ze swoimi emocjami, sposobami reagowania staje się światem zalęknionych, bezradnych, nieodzwierciedlonych a w rezultacie agresywnych dzieci. Reakcją na agresję dzieci jest z kolei agresja dorosłych i koło się zamyka, a dziecko nie potrafi odróżnić czynu/działania od oceny siebie jako człowieka. Ważne jest zatem, aby wychowawcy/rodzice czynili rozróżnienie, które pozwoli budować poczucie wartości u dziecka. „Nie podoba mi się/nie akceptuję tego, co zrobiłeś, ale rozumiem, że byłeś wściekły, chciałbym się dowiedzieć, co jest takie trudne dla ciebie”. Nawet, jeśli dorosłemu zdarzyło się zareagować agresywnie, to dobrym wyjściem będzie omówienie tego z dzieckiem i zwyczajne przyznanie się do tego, że daliśmy się ponieść emocjom. Bo jeśli dorosły zawsze obarcza winą za swoje wybuchy dziecko, to nie tylko krzywdzi je, ale także buduje w nim przekonanie o podwójnych standardach. Jedne są restrykcyjne i obowiązują dziecko a drugie liberalne i dają nieograniczoną wolność dorosłemu. Kluczem jednak powinno być przekonanie, że dorosły to dorosły, jakkolwiek banalnie to brzmi!
Dzieci, które obecnie godzinami siedzą w szkole, a potem przed ekranami komputerów, rzadko mają szansę na konstruktywną agresję, która pomaga odreagować stres. Może zatem warto zainicjować jakiś intensywny kontakt fizyczny, rywalizację, walkę, oczywiście w bezpiecznych warunkach. Tak, aby młody człowiek dał upust emocjom, których pomieszczenie często przekracza jego możliwości.
Joanna Nowakowska